O mnie

Pawłów, Śwętokrzyskie, Poland
Mam na imię Iza. Od lat interesuje się religią. Lubię śpiewać głównie piosenki o charakterze religijnym. Pisze też wiersze o tematyce religijnej. Uczęszczałam na spotkania katolickiego ruchu Światło-Życie. Zapraszam Cię na mojego drugiego bloga "Moją drogą jest wiara", który jest kontynuacją tutejszego oraz na trzeci pt. " Wierzyć bardziej". Powstał również czwarty, który poświęciłam tematyce życia i rodziny- chwiladlaludzkiegozycia.blogspot.com

niedziela, 20 października 2013

Dlaczego sakrament pojednania przyrównuje się często do sakramentu chrztu?

Sakrament Pojednania jest oczyszczeniem z grzechów oraz pojednaniem z Bogiem. Sakrament zmywa z naszych dusz grzechy ciężkie i przywraca nam łaskę uświęcającą, którą tracimy podczas popełniania grzechów. Zaś Sakrament Chrztu jest oczyszczeniem nas z grzechu pierworodnego, który dziedziczymy po pierwszych rodzicach a co za tym idzie uwalnia nas od złych mocy szatana i przynosi nas pokój serca i łaski od Boga. Więc dlatego Sakrament Pojednania można przyrównać do Sakramentu Chrztu. Bo pełnią podobne zadania w naszym życiu, pomagają nam uwolnić się od szatańskich mocy i przywraca nam radość życia poprzez Boże łaski.

poniedziałek, 14 października 2013

Wierzyć pośród wątpliwości



    Wątpliwości w wierze niepokoją niektórych chrześcijan. Obawiają się oni, że coś jest nie tak z ich wiarą, że może w ogóle nie wierzą.
Szczególnie w obliczu wezwań biskupów do radosnego świadczenia o swojej wierze, wątpliwości stają się wyrzutem sumienia. Jak świadczyć o wierze, i to radośnie, gdy się samemu ma sporo niepokojów, niejasności, wątpliwości co do niej? Z kolei niektórych wierzących niepokoi coś innego: Do katolicyzmu zniechęca mnie to, że opiera się on na dogmatach. Wydaje mi się, że gdzie są dogmaty, tam zakazane jest szukanie i wątpliwości. Sądzą, że wspólnocie wierzących wyklucza się wszelkie poszukiwania, tłamsi pytania i pozbywa się tych, którzy drążą. Zatem jednych przeżywane wątpliwości odsuwają od wiary, ponieważ wydają się one podmywać ich status osób wierzących; innych odsuwa od wiary to, że rzekomo nie można mieć wątpliwości.
Klimat sceptycyzmu
Ostatnie ćwierć wieku wprowadziło w życie przeciętnego Polaka wiele niepewności. Doświadczamy ciągle zmieniającej się sytuacji związanej z pracą, wynagrodzeniami, mieszkaniem, ubezpieczeniami zdrowotnymi czy emerytalnymi itd. Wielu ludzi odczuwa brak socjalnego bezpieczeństwa. Na głębszym poziomie ludzie przeżywają niepewności nawet co do tak podstawowej kwestii, jak tożsamość płciowa, nie mówiąc o zachwianiu sensu bycia mężem, żoną, ojcem, matką, a także osobą zakonną czy kapłanem. Współczesna kultura jest przesiąknięta sceptycyzmem. Promuje styl myślenia, który podejrzewa i podważa wszystko, co ktoś chce uznawać za pewne. W pewnym sensie jest to dobre, bo chroni przed totalitaryzmami, demagogami, usprawiedliwia sprzeciw. Ale jednocześnie zagarnia całą przestrzeń społeczno-kulturową, ukazuje wątpienie jako wartość absolutną, której kultywowanie świadczy o dojrzałości, krytyczności, rzekomo wskazuje na wolność i niezależność.
Na tym tle trudno się dziwić, że coraz więcej niepewności przeżywają też osoby wierzące. Wydaje się wprost naturalne, że chrześcijanin będzie musiał mieć w sobie jakieś niejasne poczucie, że także wiara jest czymś nieuzasadnionym. Czasem ktoś, nie będąc w stanie odpowiedzieć jednoznacznie na stawiane przez sceptyka pytania, może dochodzić do wniosku, że chrześcijaństwo się rozsypuje, że wszystko jest pisane palcem na piasku. Nie jest to oczywiście sprawa tego, że sama wiara stoi na kruchych nogach. Ogromnie trudno jest wierzyć w kulturze, w której wyobraźnia, odczuwanie i sposób postrzegania świata są obce chrześcijaństwu a nawet mu wrogie (N. Lash). Co więcej, jest w nas tendencja do powątpiewania w Boga, do szukania tego wszystkiego, co mogłoby podmyć nasze zawierzenie Mu. Jest to skutek grzechu pierworodnego: wrodzony brak zaufania do innych, do Boga - właśnie wątpienie. Klimat kulturowy wzmacnia jego oddziaływanie.
Wobec wątpliwości
Niepewności osłabiają naszą umiejętność oddania się Bogu pełniej i z radością. Dlatego nie można pozostawić ich samym sobie. Tak, powątpiewanie jest często bardzo szczere. Ale można czasem odnieść wrażenie, że tak naprawdę dobrze nam z wątpliwościami, bo stanowią obronę naszego egoizmu, stanowią wymówkę dla braku zaangażowania. I nieraz na wpółświadomie sami przyczyniamy się do ich rozrostu.
Wierzący potrafią latami żyć ze swoimi trudnościami i nic z nimi nie robić. Czasami traktują je jako grzech; często dryfują w kierunku faktycznej niewiary. Niektórzy ogólnie przyjmują Boga, Chrystusa, Kościół, ale mają wątpliwości co do niektórych doktryn. Dopóki te wątpliwości nie są chciane i celowo rozbudzane, ale właśnie szczere, nie są groźne. Nieraz okazuje się, że osoba wątpiąca po prostu nie zrozumiała, o co chodzi w nauczaniu, które budzi jej wątpliwości. Ktoś inny odrzuca tak naprawdę reformowalne, drugorzędne nauczanie czy popularne religijne przekonania. Jeszcze inny w istocie niczego nie odrzuca, a jedynie chce przez swoje wątpliwości wyrazić, że to, co słyszy, niewiele dla niego znaczy, że nie potrafi nijak odnieść tego do swojego życia, nie potrafi dostrzec wartości i znaczenia (A. Dulles SJ).
Z wątpliwościami musimy nauczyć się żyć. Wiara ze swej natury zawieszona jest nad przepaścią niewiary. Trudno oczekiwać, że nie zostanie zakwestionowana. Dlatego nie można przestać się modlić: “Panie, zaradź brakom mojej wiary" (por. Mk 9, 24). Wątpliwości nie można lekceważyć, spychać ich do podświadomości i przygniatać entuzjastycznym zaangażowaniem w nauki, których się nie rozumie. Trzeba szukać rozmowy, lektury: wiara szuka zrozumienia (św. Anzelm z Canterbury). Tajemnice chrześcijańskiej wiary posiadają zbawczą wewnętrzną moc i mają trafiać w serce człowieka, bo mówią o prawdzie. A prawda ta już jest złożona w ludzkim sercu. Ojciec Avery Dulles radzi, aby pogłębić najpierw to, co jest w wierze dla mnie jasne i pewne, głębiej się w to zaangażować. Te prawdy, które nie sprawiają trudności, same będą w nas pracować i doprowadzą do prawd, o których nie jesteśmy przekonani. Z pewnością to zabierze trochę czasu. W końcu wątpliwości posiadają też pozytywny wymiar: przypominają nam o tym, iż wiary nie można traktować jako czegoś oczywistego. Dlatego chronią one wiarę przed popadnięciem w przesąd albo fanatyzm, który dzisiaj jest plagą niektórych religii. Wiara ukształtowana w krzyżowym ogniu wątpliwości staje się świadoma siebie jako wytrwałe i cierpliwe zawierzenie Bogu.

Jacek Poznański SJ

niedziela, 6 października 2013

Nick Vujicic "Bez rąk, bez nóg, bez ograniczeń!"

Nick Vujicic urodził się bez kończyn. Jest znany na całym świecie z wystąpień publicznych i wywiadów telewizyjnych, a także z nagrań wideo dostępnych w Internecie. W Polsce w zeszłym roku ukazała się się jego pierwsza książka "Bez rąk, bez nóg, bez ograniczeń!", która teraz pojawiła się na naszym rynku także w formie audiobooka. Czyta: Robert Michalak, muzyka: Mateo.O.



Nick Vujicic cierpi na fokomelię – rzadkie schorzenie objawiające się brakiem kończyn. Jednak ten niezwykły młody człowiek pokonał ograniczenia wynikające ze swojej niepełnosprawności. Dziś prowadzi aktywne i spełnione życie, podróżuje po całym świecie i występuje jako mówca motywacyjny, niosąc nadzieję i inspirację milionom ludzi. Nick angażuje się w działalność charytatywną, a równolegle kieruje własną firmą, prowadzi szkolenia biznesowe, przemawia na międzynarodowych konferencjach i spotyka się z głowami państw.


Marek Kamiński: „Bez rąk, bez nóg, bez ograniczeń!” to piękna i budująca opowieść o sile człowieka, która drzemie w jego sercu.

Jan Mela: To nie liczba rąk czy nóg decyduje o naszej sile, ale to, co mamy w głowie. Jeśli Nick uśmiecha się tak często, to każdy, kto narzeka na swoje życie, powinien się zawstydzić, a potem podnieść głowę do góry i wziąć się w garść!

Religia.tv jest patronem tej publikacji!

10 przykazań miłości



Ø Miłość jest jak księżyc: jeśli się nie wznosi - opada.

Ø Miłość się nie dzieli, ale się rozmnaża.

Ø Miłości nie można kupić ani sprzedać - można tylko ofiarować.

Ø Miłość jest albo pokorna, albo jej wcale nie ma.

Ø Miłość zamiast mówić: "Dam ci pocałunek", mówi: "Podam ci rękę".

Ø Miłość, która oblicza miłość, nie jest prawdziwą miłością.

Ø Kochać, to nie znaczy przyzwyczaić się do kogoś drugiego.

Ø Kochać, to łagodnie przyprowadzić kogoś do siebie samego.

Ø Kochać, to uczynić szczęśliwym drugiego człowieka.

Ø Kochać, to zrobić więcej niż niezbędne.



Od okresu Wielkiego Postu do Wielkanocy

Okres Wielkiego Postu zaczyna w Wielką Środę i wprowadza dramatyczny nastrój gdyż najbliższe dni będą poświęcone śmieci Chrystusa, który ofiarował swe życie za nas, za nasze grzechy abyśmy zostali zbawienia. To także to czas zadumy i refleksji nad swoim życiem, to czas przygotowania się podczas rekolekcji poprzez spowiedź świętą na zjednoczenie i przygotowanie swych serc na przyjście zmartwychwstałego Chrystusa. W Wielki Czwartek Jezus na ostatnie wieczerzy ustanowił sakrament kapłaństwa i Eucharystii. W Wielki Piątek obchodzimy pamiątkę śmierci Chrystusa. W Wielką Sobotę święcimy koszyki, a w Wielkanoc cieszymy się zmartwychwstaniem Jezusa Chrystusa.

Cisza i milczenie w życiu człowieka

Cisza w życiu każdego człowieka jest bardzo potrzebna. Bez ciszy nie możemy usłyszeć co Bóg chce nam przekazać. Milczenie z kolei potrzebne jest nam aby godnie przeżyć czas modlitwy. Ludzie często aby nie wsłuchiwać się w swoją duszę, aby nie mieć wyrzutów sumienia tworzą sobie różnorodne zajęcia. Tylko,że praca i zadania kiedyś się skończą. Zatem rolą ciszy i milczenia jest bliższe poznanie Boga i zbliżenie się ku Niemu poprzez czytanie Pisma Świętego, modlitwę, czytanie książek religijnych, rozmowa z Bogiem.

Co to znaczy naśladować Jezusa biorąc swój krzyż?

 Jezus poniósł za nas męczeńską śmierć na krzyżu. Nie popełnił On jednak żadnego złego ani sprzecznego z prawem kościelnym czynu. Nasuwa się zatem  na myśl pytanie: Dlaczego Jezus został ukrzyżowany? Odpowiedź w gruncie rzeczy jest  bardzo prosta. Jezus umarł na krzyży gdyż bardzo nas kochał. A poprzez Swoją śmierć zmazał nasze grzechy a właściwie kare za grzechy. Bowiem po popełnieniu  grzechu to my powinniśmy zawisnąć na krzyżu. Jezus umarł aby nas odkupić i wybawić od złych mocy szatana, który jest głównym sprawcą naszych złych myśli, uczynków, słów i wszelkich zaniedbań. Idąc drogą za Chrystusem, pokonując wszelkie trudności, walcząc z diabłem świadczymy jak cenny i wspaniały jest dla nas Jezus. Każda walka z cierpieniem jest braniem krzyża, który niesiemy przez całe życie walczą ze złem. Jezus podczas przebywania na pustyni był kuszony przez szatana tym bardziej my jesteśmy kuszeni przez diabła. I nie możemy o tym zapomnieć. Walczmy ze swymi złymi skłonnościami. Ta walka trwa przez całe życie ale na pewno nie pójdzie na marne. Zapewniam was że po śmierci  jest dużo cenniejsze dobro niż tu na ziemi i, że nasza walka ma jak najbardziej sens

sobota, 5 października 2013

Recepta od Jezusa

Zaczynamy dzień od kawy, od gimnastyki, od śniadania. Pracę zaczynamy od zaplanowania czasu, od ciastka albo od rozmowy z szefem. Uczenie się zaczynamy od powtórki ostatnio opanowanego materiału albo od zapoznania się z nowym tematem. Początki są różne...

A jak zaczynamy dzień jako chrześcijanie? Od czego rozpoczynamy, gdy chcemy przeprowadzić poważną rozmowę, gdy czeka nas ciężki tydzień? Jaki jest początek naszego zmagania się z trudnościami?

Zaczynaj od Jezusa!

Ktoś postuka się w głowę i powie, że znowu się czepiam... Nie, nie czepiam się, ale chcę się podzielić niezwykłym doświadczeniem, które ostatnio pomaga mi przetrwać trudy dnia i daje mi siłę i energię, żeby marnować jak najmniej czasu na czynności, które nie są potrzebne. Chcecie znać receptę, która uratowała moje młode życie od apatii i ciągłego gderania na braki? Mój ojciec duchowny zaproponował mi któregoś dnia rzecz, która w pierwszej chwili wydawała mi się kpiną z moich problemów i tak jak wielu z was postukałam się w głowę. Jednak potem stwierdziłam, że nie mogę krytykować, jeżeli w ogóle nie spróbuję i... rewelacja! Mój ojciec powiedział tylko: „Alicja, zaczynaj od Jezusa!” Niby nic, gdyż słyszałam to zdanie wiele razy z ust pobożnych osób i nie robiłam sobie z tego wielkich nadziei, bo dobrze im mówić, gdy nie mają takich problemów jak moje. Jednak, kiedy usłyszałam to z ust człowieka, który mnie zna i wie, co mówi...

Zaczęłam skromnie,
gdyż tylko napisałam sobie na wielkiej kartce słowa: „Zaczynaj od Jezusa” i powiesiłam ją w widocznym miejscu. Kiedy planowałam sobie jak zwykle dzień, nagle zaświeciła mi w głowie lampka: „Pamiętaj – zaczynaj od Jezusa”. – I od razu zrobiłam mały remanent w planie, uwzględniając na pierwszym miejscu adorację Najświętszego Sakramentu. To wcale nie było takie proste, ale przecież trzeba umieć zrezygnować z czegoś mniej ważnego na rzecz czegoś dużo ważniejszego.

Innego dnia okazało się, że będę miała bardzo dużo pracy i mało czasu na cokolwiek innego i ... znowu lampeczka: „Pamiętaj – zaczynaj od Jezusa”. O nie, nie mam czasu dzisiaj na Ciebie, Panie Jezu. Widzisz, że cały dzień jestem zaganiana... „Pamiętaj – zaczynaj od Jezusa”. Z bólem i trudem poszłam na Eucharystię i tam... usłyszałam słowa: „Nie troszczcie się zbytnio... Dosyć ma dzień swojej biedy...” I..., proszę sobie wyobrazić, że przez cały dzień miałam w sercu ogromny pokój, a pośpiech, chociaż mnie nie opuścił, miał inny wymiar – był oddany Jezusowi i jakby uświęcony. Na koniec dnia udało mi się nawet wziąć do ręki Pismo Święte i przeczytać kilka rozdziałów Ewangelii Mateusza.

Nie jestem świętoszkiem
i naprawdę mam dużo zajęć, ale gdy zaczynam wszystko od Jezusa, On daje mi siłę do tego, bym mogła nieść w codzienność pokój i ra-dość. Uczy mnie otwarcia na miłość i znajdowania tego, co jest w życiu najważniejsze. Pewnie, że nie mam czasu siedzieć przed telewizorem i oglądać wszystkich proponowanych tam wieczorem filmów, ale mam czas na to, żeby spotkać się z Tym, który jest Drogą Prawdą i Życiem. I... paradoksalnie mam więcej czasu także na spotykanie się z innymi. Nie na puste plotkowanie i obgadywanie każdego znajomego, ale na rozmowy i listy, które pomagają tym ludziom w pokonywaniu trudów codzienności.

Jezus chce nam dać swoje łaski,
ale może je dać tylko tym, którzy chcą je wziąć. Trzeba chcieć poświęcić Jemu swój czas, swój cenny czas, i przestać się tłumaczyć, że na starość to my na pewno będziemy się więcej modlić i więcej czasu spędzać przy Jezusie. To tylko puste tłumaczenia, gdyż jeżeli teraz nie nauczymy się tego robić, to na starość będzie za późno na naukę. Jak mówi przysłowie: „Czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał”.

Życzę każdemu, by podjął refleksję nad swoim życiem i wygospodarował czas na zaczynanie od Jezusa.

Alicja Bronakowska

Co to znaczy, że człowiek jest podobny do Boga?

  Człowiek został stworzony aby panować nad wszystkim stworzeniem. Nad zwierzętami wodnymi i pełzającymi po lądzie. Wszystko zostało mu poddane. Bóg stworzył człowieka na Swój obraz. Nie należy rozumieć tego dosłownie bowiem Bóg jest wspaniałym sprawiedliwym sędzią bez jakiegokolwiek grzechu. Natomiast człowiek jest grzeszny. Poprzez grzech pierwszych rodziców: Adama i Ewy każdy z nas rodzi się z grzechem pierworodnym. Podczas chrztu zostajemy oczyszczeni. Jesteśmy podobni do Boga pod względem duchowym. Człowiek otrzymał od Boga nieśmiertelną duszę oraz wolność i niezależność do podejmowania decyzji. Tak jak Bóg tak i my podejmujemy decyzje różnimy się tylko tym iż Boże decyzje były zawsze właściwe, a nasze decyzje nie są zawsze odpowiednie. Bóg nie stoi nad nami i karci nas za złe postępowanie. To nasze sumienie "mówi" nam co zrobiliśmy złego.

środa, 2 października 2013

List od Jezusa

To ja. Zmartwychwstały Jezus. Pisze, aby Ci podziękować za wszystkie te chwile, w których o mnie pamiętasz.

     Wiedz, że jestem z Ciebie dumny ilekroć starasz się dobrze żyć ze swoją rodzina, bliskimi, okazywać miłość i serdeczność, przebaczać i pomagać innym, uczciwie pracować, uczyć się...
     Nawet nie masz pojęcia jak się cieszę gdy odwiedzasz mnie w świątyni! ...gdy się modlisz, przedstawiasz mi swoje problemy, prośby, nawet skargi! Bądź pewien, ze nasz Ojciec i Ja wsłuchujemy się w każde Twoje słowo, czy choćby westchnienie - z największa uwaga i czułością. Jednak... nie gniewaj się jeśli nie zawsze i nie od razu możemy spełnić te oczekiwania. Ale dziś - jeśli pozwolisz... to Ja będę miał kilka sugestii dla Ciebie. A wiec?
     W takim razie posłuchaj: Jeżeli życie stawia Cię przed problemem, którego nie jesteś w stanie rozwiązać - nie obawiaj się. Włóż ten problem do koperty i wyślij do mnie. Gdybyś chciał poznać odpowiedz - po prostu pójdź do świątyni albo otwórz Pismo Święte. Ja rozwiązuje wszystkie problemy, ale wtedy kiedy to JA chce, nie Ty.
     Gdy już wyślesz Twój list do mnie - przestań się martwic. Skoncentruj się raczej na rzeczach, które są obecne w Twoim życiu TERAZ. Jak na przykład:
Jeśli utkniesz w korku ulicznym - nie rozpaczaj. Są na świecie ludzie, dla których kierowanie własnym autem jest marzeniem ściętej głowy!
Jeśli masz kiepski dzień w pracy - pomyśl o człowieku, który jest bez pracy przez wiele lat...
Jeśli rozpaczasz z powodu nieporozumień miłosnych - pomyśl o osobie, która nigdy nie doświadczyła co to znaczy kochać i być kochanym...
Jeśli wściekasz się, ze kolejny weekend minął nieciekawie - pomyśl o kobiecie pracującej 12 godzin na dobę, siedem dni w tygodniu, by wykarmić swoje dzieci...
Jeśli zepsuje Ci się auto w drodze, a do najbliższego warsztatu masz kilka kilometrów - pomyśl o człowieku na wózku inwalidzkim, który marzy o takim spacerze!
Jeśli zauważysz siwy włos na swej skroni - pomyśl o pacjentach chorych na raka, którzy bardzo by się cieszyli mając choćby takie włosy na głowie...
Jeśli jesteś w tym szczególnym miejscu w swym życiu, ze zastanawiasz się nad jego sensem i celem - bądź wdzięczny! Jakże wielu jest takich, którzy nie mieli szansy żyć wystarczająco długo, aby doczekać takiego momentu...
Jeślibyś znalazł się ofiara czyjejś uszczypliwości, złośliwości, ignorancji czy małostkowości - pamiętaj, sprawy mogłyby potoczyć się jeszcze gorzej: to Ty mógłbyś być taka osoba!
Jeśli zdecydujesz się wysłać ten list do swego przyjaciela - dzięki stokrotne. Być może zmienisz jego życie w sposób, którego nawet nie oczekiwałeś?
Twój starszy Brat,
Jezus

Ścieżka wybiera nas…

Słowa te usłyszałam niedługo poźniej i usłyszę niejeden raz, a w każdym momencie zacznę na nie spoglądać z coraz większej perspektywy.
Dziś myślę o nich jakby poza kategoriami wolnej woli, którą dostrzegam owszem jako ogromny Dar od Boga, ale zawierający się w granicach powołania człowieka przez Stwórcę, które niejako warunkuje ludzkie wybory.
Powołanie jest dla mnie Tajemnicą. Każdy człowiek otrzymuje inny dar tego rodzaju i właściwie do końca nie wiemy, dlaczego taki, a nie inny. Obserwuję ludzi o różnych postawach wobec życia w ogóle, o różnych poglądach, o różnych wyznaniach… Chciałabym się zatrzymać przy tych, którzy wykazują się odmiennymi poglądami przy jednym wyznaniu wiary.
Kościół Katolicki podzielił się na „konserwatywny” i „otwarty”. Mój podział być może jest uproszczony, ale uważam, że w dużej mierze oddaje istotę rzeczy. Konserwatyści mniemają, iż są wierni tradycji i zapobiegają rozłamowi. Natomiast otwarci pragną dialogu i poszerzenia granic, ale nie chcą przy tym naruszać wolności pozostałych. Nie straszna im obca religia, ani ateista.
Różnice w pojmowaniu wiary są przyczyną wielu konfliktów. Czy na pewno słusznie?
Jednych i drugich wybrała Ścieżka, by mogli realizować się pod kątem człowieczeństwa i duchowego rozwoju zgodnie z ich predyspozycjami, zdolnościami, rodzajem intelektu czy wrażliwości duszy. Dla konserwatysty liberalne treści po prostu będą zagrażające- on się w nich nie odnajdzie i nie poczuje bezpiecznie. Dla „otwartego” konserwatywne działania będą trącały „zaściankiem” i „średniowieczem”. W skrajnych przypadkach jeden drugiego zmusza do przyjęcia swojej „prawdy”, co w efekcie nie jest możliwe, bo wiązałoby się ze zmianą natury poszczególnego człowieka, a każdy przecież jest inaczej zbudowany.
Myślę, że zadaniem każdego z nas jest nauczyć się rozpoznawać nasze niedociągnięcia, nasze przywary, nasze niskie pobudki, które mogą nam bardzo przeszkadzać w osobistym, duchowym rozwoju. To nie konserwatyści będą przeszkadzać otwartym i odwrotnie, ale ich własne błędy, których nie zauważają, będąc zbyt zajęci szukaniem wroga. Ani jedni, ani drudzy nie są lepsi lub gorsi, ponieważ zostali osobno powołani do swoich zadań. Rola jednych i drugich jest tak samo ważna w budowaniu nowego, lepszego świata oraz wędrówce do tej samej, niezmiennej Najwyższej Rzeczywistości.

Autor: Katarzyna Zajd

Dlaczego krzyż jest znakiem naszego zbawienia i zwycięstwa?

Krzyż dla każdego chrześcijanina jest symbolem zbawienia i zwycięstwa bowiem na nim poniósł śmierć Jezus Chrystus. Krzyż jest drogą, którą powinniśmy podążać aby zjednoczyć się ze Zmartwychwstałym Chrystusem. Jezus Chrystus skazany przez ludzi, a właściwie przez samego szatana umarł na krzyżu ale dla naszego zbawienia Zmartwychwstał po 3 dniach.

Szukaj na tym blogu

Wikipedia

Wyniki wyszukiwania

Archiwum bloga

Popularne posty