Słowa
te usłyszałam niedługo poźniej i usłyszę niejeden raz, a w każdym
momencie zacznę na nie spoglądać z coraz większej perspektywy.
Dziś
myślę o nich jakby poza kategoriami wolnej woli, którą dostrzegam
owszem jako ogromny Dar od Boga, ale zawierający się w granicach
powołania człowieka przez Stwórcę, które niejako warunkuje ludzkie
wybory.
Powołanie
jest dla mnie Tajemnicą. Każdy człowiek otrzymuje inny dar tego rodzaju
i właściwie do końca nie wiemy, dlaczego taki, a nie inny. Obserwuję
ludzi o różnych postawach wobec życia w ogóle, o różnych poglądach, o
różnych wyznaniach… Chciałabym się zatrzymać przy tych, którzy wykazują
się odmiennymi poglądami przy jednym wyznaniu wiary.
Kościół
Katolicki podzielił się na „konserwatywny” i „otwarty”. Mój podział być
może jest uproszczony, ale uważam, że w dużej mierze oddaje istotę
rzeczy. Konserwatyści mniemają, iż są wierni tradycji i zapobiegają
rozłamowi. Natomiast otwarci pragną dialogu i poszerzenia granic, ale
nie chcą przy tym naruszać wolności pozostałych. Nie straszna im obca
religia, ani ateista.
Różnice w pojmowaniu wiary są przyczyną wielu konfliktów. Czy na pewno słusznie?
Jednych
i drugich wybrała Ścieżka, by mogli realizować się pod kątem
człowieczeństwa i duchowego rozwoju zgodnie z ich predyspozycjami,
zdolnościami, rodzajem intelektu czy wrażliwości duszy. Dla
konserwatysty liberalne treści po prostu będą zagrażające- on się w nich
nie odnajdzie i nie poczuje bezpiecznie. Dla „otwartego” konserwatywne
działania będą trącały „zaściankiem” i „średniowieczem”. W skrajnych
przypadkach jeden drugiego zmusza do przyjęcia swojej „prawdy”, co w
efekcie nie jest możliwe, bo wiązałoby się ze zmianą natury
poszczególnego człowieka, a każdy przecież jest inaczej zbudowany.
Myślę,
że zadaniem każdego z nas jest nauczyć się rozpoznawać nasze
niedociągnięcia, nasze przywary, nasze niskie pobudki, które mogą nam
bardzo przeszkadzać w osobistym, duchowym rozwoju. To nie konserwatyści
będą przeszkadzać otwartym i odwrotnie, ale ich własne błędy, których
nie zauważają, będąc zbyt zajęci szukaniem wroga. Ani jedni, ani drudzy
nie są lepsi lub gorsi, ponieważ zostali osobno powołani do swoich
zadań. Rola jednych i drugich jest tak samo ważna w budowaniu nowego,
lepszego świata oraz wędrówce do tej samej, niezmiennej Najwyższej
Rzeczywistości.
Autor: Katarzyna Zajd